Wyobraźcie sobie jak to miło usłyszeć w słuchawce – „obojętne kiedy, aby u Ciebie”, „my się dostosujemy”, ” nie wyobrażam sobie żeby tą sesję zrobił ktoś inny – kocham Twoje zdjęcia”
No po takiej argumentacji nie mogłam Ich puścić do innego fotografa noworodkowego z okolicy.
Mało tego to Lilianka w 100% wynagrodziła nam to czekanie na wolny termin sesji noworodkowej… oj wynagrodziła, pięknie przespała całą część propsową sesji, a w objęciach rodziców wykazała się wspaniałą czujnością, szukaniem ich oczkami i spokojem.
Taka mała nagroda dla „cioci Kasi” i rodziców.
Lilka – w dniu sesji miała już 1 miesiąc. To właśnie dowód na to, że czasem warto poczekać na tego wymarzonego fotografa noworodkowego 😉
















